niedziela, 27 września 2015

Grzyby vs wirusy


Od jakiegoś czasu proszę się o wyjazd na grzyby. Ot lubię las. I szacowna głowa domu zbywała moje prośby majestatycznym no... zbywaniem. Dopóki szacowna głowa rodziny nie zachorowała i nie postanowiła sprzedać tego zarazka wszystkim domownikom. Efekt? Leżę chora w łóżku smarkając w chusteczki, a szacowna (i najwyraźniej już zdrowa) głowa rodziny proponuje mi wyjazd. Na grzyby. #życietakieniesprawiedliwe #Cisowatakacierpiąca

Ilustracja do wpisu równie wyględna, co autorka. Niewyględna.
Z weselszych treści, przykuta do chusteczek i kołdry postanowiłam przeczytać sobie kryminał Orbitowskiego, który był dostępny w sieci zupełnie za darmo. Notabene wciąż można go ściągnąć tu. Książkę czytało się szybko i przyjemnie i chociaż wyhaczyłam kilka błędów fleksyjnych, to nie przeszkadzały one jakoś szczególnie w czytaniu. Powieści nie nazwałabym objawieniem, natomiast była miłym wypełniaczem pościelowej konieczności. Polecam "Tylko Maks" miłośnikom kryminałów, ale też wszystkim tym, którzy chcą spędzić czas z książką i kawą.

0 komentarze:

Prześlij komentarz